Od pewnego czasu coraz wyraźniej zwraca się uwagę na problemy tzw. chorób cywilizacyjnych. Należą do nich te schorzenia, które w czasach przed industrializacją i urbanizacją były znacznie mniej powszechne lub nie istniały w ogóle. Można tu wymienić otyłość, niektóre alergie czy choroby spowodowane przez zanieczyszczenie powietrza w miastach. Jednym z takich problemów, o którym dopiero niedawno się zaczęło mówić na szerszą skalę, jest epidemia samotności.
Jakkolwiek temat wydaje się dość trywialny, nie należy go lekceważyć. Eksperci wskazują, że chroniczna samotność ma podobny wpływ na zdrowie jak palenie 15 papierosów dziennie, a jednocześnie nie ma na niego jednej prostej recepty.
Być może w związku ze znoszeniem obostrzeń pandemicznych problem nieco zelżeje. Pandemia bardzo pogłębiła samotność, zwłaszcza u najbardziej narażonej na to grupy ludzi – osób starszych, dla których infekcja wirusem była najbardziej niebezpieczna, a które jednocześnie dużo gorzej poruszają się w internecie, co sprawia, że nie mogą podtrzymywać kontaktów w sieci.
Problem społeczny
Samotność to stan, w którym przez dłuższy okres, z przyczyn niezależnych od nas, nie jesteśmy w stanie utrzymać odpowiedniej ilości kontaktów społecznych. Oczywiście ta ilość jest indywidualną kwestią – każda osoba potrzebuje innej ilości interakcji społecznych do dobrego samopoczucia, a przekroczenie pewnego limitu również może powodować dyskomfort, a nawet poważniejsze konsekwencje, jak fobia społeczna czy nerwice. Nie zmienia to jednak faktu, że każdy potrzebuje jakiejś liczby kontaktów społecznych, bo tylko, gdy one są zapewnione, można realizować potrzeby położone wyżej w popularnej piramidzie Maslowa, takie jak potrzeba samorealizacji. Jeśli się przeciąga, może doprowadzić do zaburzeń depresyjnych, a w dłuższej perspektywie nawet prób samobójczych (rok 2020 był pierwszym w Polsce od dwudziestu lat w którym ponad 12 000 osób podjęło próbę samobójczą).
Samotność ma swoje źródła jednak nie tylko w pandemii, już przed nią stanowiła poważny problem społeczny. Powoduje ją również ściśle powiązany z kapitalistycznymi metodami produkcji model pracy – pracownicy są wyalienowani zarówno wobec swoich kolegów, jak i wobec owoców swojej pracy, co dodatkowo utrudnia poczucie spełnienia i potęguje poczucie samotności. Dodatkowo powszechny obecnie kult indywidualizmu osłabia więzi społeczne, choćby w społecznościach lokalnych, sąsiedzkich, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu były jedną z ważniejszych płaszczyzn realizacji potrzeb socjalizacyjnych. Nie sprzyjają temu dwa zasadnicze zjawiska – po pierwsze rozwiązania urbanizacyjne nowych osiedli, w których często brak miejsca na parki, place zabaw czy inne przestrzenie rekreacyjne i lokale usługowe, które sprzyjają pogłębianiu więzi społecznych. Po drugie, współczesna polityka mieszkaniowa jest dużo bardziej nastawiona na wynajem – powoduje to częste przeprowadzki, które też utrudniają „zapuszczenie korzeni” w jednym miejscu, a, co za tym idzie, wytworzenie dobrze działającej społeczności sąsiedzkiej.
Czy istnieje recepta?
Jak widać wyżej, samotność i jej epidemia mają bardzo złożone podłoże, w którym mieszają się czynniki kulturowe, ekonomiczne i polityczne. Nie ma zatem jednej recepty na zwalczenie jej, warto jednak przyjrzeć się różnym możliwościom, których kombinacja może przynajmniej ograniczyć problemy samotności i izolacji społecznej, a także ich wymienione wyżej poważne konsekwencje. Te sposoby można podzielić na dwie kategorie – indywidualne, które mogą pomóc zapobiegać samotności u nas i naszych bliskich, a także zbiorowe, które mogą pomóc zwalczać problem u jego źródeł.
Do rozwiązań indywidualnych należy przede wszystkim troska – zarówno o siebie, jak i bliskich. Jeśli podejrzewamy u siebie negatywny wpływ samotności, warto zrobić dwie rzeczy. Przede wszystkim zwrócić się do bliskich nam osób (o ile oczywiście takie posiadamy, często samotność może być spowodowana właśnie ich brakiem). Może to być rodzina, znajomi czy partner. Jeśli nie mamy tak bliskich osób, można spróbować ich poszukać chociażby w internecie – czy to na grupach zrzeszających osoby o podobnych zainteresowaniach, czy to w coraz popularniejszych aplikacjach randkowych. Oczywiście trzeba tu pamiętać o ograniczonym zaufaniu i liczyć się z tym, że nowo poznane osoby nie zapewnią od razu intymnych (zarówno w sferze fizycznej, jak i emocjonalnej) kontaktów, ale zawsze jest to jakiś pierwszy krok. Jeśli sprawa jest już poważna, warto pomyśleć o kontakcie z psychologiem, a jeśli on da takie zalecenie, również psychiatrą. Potencjalnej depresji nie warto ryzykować, tym bardziej, że w pewnym momencie możemy popaść w błędne koło, w którym epizody depresyjne i samotność się wzajemnie napędzają.
Jeśli natomiast widzimy u kogoś nam bliskiego symptomy samotności, recepta jest prosta i oczywista – powinniśmy dać takiej osobie więcej uwagi. Warto też, jeśli jest to w granicach komfortu tej osoby, wprowadzać ją na przykład w swoje grupy znajomych czy zabierać na wydarzenia kulturalne.
Pomagać globalnie
W kwestii bardziej ogólnego zwalczania samotności jest znacznie trudniej. Można promować rozwiązania polityczne, które mogą nieco ograniczyć alienację społeczną – zarówno głosząc odpowiednie postulaty, jak i poprzez pomyślenie o tym przy urnie wyborczej. Partie polityczne, które mają potencjał do ograniczenia alienacji społecznej podnoszą takie kwestie jak wykluczenie ekonomiczne, wykluczenie komunikacyjne, promowanie samorządności i spółdzielczości itp. Można też, o ile mamy takie możliwości, próbować zostać kimś, kogo teoretycy badający możliwości zmiany modelu społecznego nazywają local community leader. Taka osoba stara się organizować życie swojej społeczności, na przykład poprzez poprawianie jakości infrastruktury miejskiej, organizowanie życia społeczności (poprzez na przykład takie wydarzenia jak świetlice sąsiedzkie, wyprzedaże garażowe czy warsztaty) czy siatki pomocowej, która może się na przykład zajmować wspieraniem starszych czy niepełnosprawnych sąsiadów (którzy są szczególnie narażeni na samotność).
Na zakończenie warto powiedzieć, że choć pandemia oczywiście pogłębiła epidemię samotności, długofalowo może mieć w tej kwestii pozytywny wpływ – ten temat wreszcie zaczął być częściej podnoszony w debacie publicznej, co być może w dalszej perspektywie wpłynie na szerzej zakrojone działania mające na celu ograniczenie tej epidemii.