Joanna Ochej, Autor w serwisie Blog Apteneo Eksperckie porady dla aptekarzy Thu, 10 Nov 2022 11:03:46 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.0.5 https://blog.apteneo.pl/wp-content/uploads/2021/02/favicon-150x150.png Joanna Ochej, Autor w serwisie Blog Apteneo 32 32 Unikamy zimowych infekcji – skutecznie! https://blog.apteneo.pl/unikamy-zimowych-infekcji-skutecznie/ https://blog.apteneo.pl/unikamy-zimowych-infekcji-skutecznie/#respond Mon, 07 Nov 2022 11:01:54 +0000 https://blog.apteneo.pl/?p=824 Co roku jak bumerang wraca późnojesienne i wczesnozimowe pytanie, jak w zdrowiu przetrwać zimę wraz z najbliższymi – nie zachorować, nie brać zwolnień, nie cierpieć przykrych dolegliwości. W ciągu ostatnich paru lat największy był strach przed infekcją COVID-19, która potrafiła całe rodziny wyłączyć z życia i aktywności, była też poważnym zagrożeniem dla zdrowia, a niekiedy...

The post Unikamy zimowych infekcji – skutecznie! appeared first on Blog Apteneo.

]]>
Co roku jak bumerang wraca późnojesienne i wczesnozimowe pytanie, jak w zdrowiu przetrwać zimę wraz z najbliższymi – nie zachorować, nie brać zwolnień, nie cierpieć przykrych dolegliwości. W ciągu ostatnich paru lat największy był strach przed infekcją COVID-19, która potrafiła całe rodziny wyłączyć z życia i aktywności, była też poważnym zagrożeniem dla zdrowia, a niekiedy i życia. Jak będzie wyglądała tegoroczna zima pod kątem tego zagrożenia, w pełni jeszcze nie wiemy, jednak wygląda na to, że wirus mimo wszystko złagodniał, a i szczepienia zrobiły swoje.

Nikt z nas nie lubi chorować, a wielu ponadto – zwyczajnie nie może. I to nie chodzi nawet o dolegliwości, katary, bóle gardła, gorączki. Choć nie powinno tak być, nadal wiele osób boi się brać zwolnienia lekarskie – bo zwyczajnie obawia się o swoją pracę. Wydawało się, że pandemia zweryfikowała nieco to podejście – osoby, u których wykryto wirusa, po prostu musiały zostać w domu, podobnie jak ich domownicy. Obecnie jednak wróciliśmy do dawnej codzienności i choć może nie chodzimy już tak nagminnie jak kiedyś zakichani i kaszlący do pracy (a i pracodawcy są bardziej elastyczni, jeśli chodzi o możliwość pracy zdalnej), to jednak dla wielu z nas dbałość o wzmocnienie odporności ma na celu nie tylko troskę o zdrowie. Dbanie i odporność to oczywiście działanie jak najbardziej rozsądne i polecane, tak naprawdę powinniśmy dbać o nią przez cały rok, a intensyfikować działania już wczesną jesienią – ale nigdy nie jest za późno, o ile wcześniej oczywiście nie chwyci nas infekcja.

Wzmocnienie od wewnątrz

Z myślą o stymulowaniu odporności wielu z nas od razu biegnie do apteki po gotowe zestawy witamin. Tymczasem oczywiście można się nimi wzmacniać, jednak rozsądnie, z umiarem i najlepiej po konsultacji z lekarzem pierwszego kontaktu – on najlepiej zna stan zdrowia i wyniki badań swoich pacjentów i może wskazać, co będzie najlepsze dla ich organizmów. Spośród wielu witamin, które na pewno warto suplementować, na uwagę zasługuje witamina D – większość z nas po prostu powinna ją przyjmować, szczególnie w okresie jesienno-zimowym. Zgodnie z międzynarodowymi normami, dzieci w okresie nieprzebywania na słońcu powinny przyjmować od 600 do 1000 j.m (jednostek międzynarodowych – na większości leków i suplementów z witaminą D znajdziemy właśnie takie oznaczenia), zaś młodzież i dorośli 800-2000 j.m. Najlepiej oczywiście ustalić dawki indywidualnie z lekarzem. Witamina D oprócz wielu innych zalet (piszemy o nich w innym artykule), ma działanie stymulujące pracę układu odpornościowego. Nie zaszkodzi nam również tran, kwasy Omega-3, warto mieć też pod ręką cynk i witaminę C, szczególnie w sytuacjach, gdy przemarzniemy lub zmokniemy.

Na co dzień jednak stawiajmy na naturalne źródła wzmacniających witamin i minerałów. Nie żałujmy sobie owoców i warzyw – dziś są one dostępne w sklepach przez cały rok. Warto sięgać również po mrożonki oraz warzywa kiszone. Kiszonki to doskonały sposób na wzmocnienie odporności – dostarczają one nie tylko mnóstwa witaminy C, ale również probiotyków, wpływających korzystnie na mikroflorę jelitową(a według najnowszych badań, to właśnie w zdrowych i sprawnie pracujących jelitach z odpowiednią mikroflorą kryje się sekret naszej odporności).

W pracy nad układem odpornościowym pomogą nam oczywiście również naturalne antybiotyki, czyli czosnek, miód, cebula i imbir – w naszej zimowej kuchni korzystajmy z nich obficie. Plasterki imbiru możemy dodawać nie tylko do zup i potraw, ale również do herbaty i owocowych naparów – napoje takie wspaniale rozgrzewają, działają bakteriobójczo i przeciwwirusowo. Napary z suszonych owoców to samo zdrowie – np. owoce dzikiej róży, które są jednym z najpopularniejszych składników tzw. owocowych herbatek, są bardzo bogatym źródłem witaminy C.

Aktywne hartowanie

Im chłodniejsza aura, tym mniejszą mamy chęć na aktywność fizyczną, warto jednak to przełamać i regularnie ćwiczyć. Wysiłek fizyczny doskonale wzmacnia odporność, a w połączeniu ze świeżym powietrzem sprawdza się jeszcze lepiej. Na świecie jest też coraz więcej miłośników hartowania organizmu przy wykorzystaniu niskich temperatur. Oczywiście nie wszyscy musimy morsować, nie wszyscy musimy stosować zimne prysznice, jednak zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci, ruch na świeżym powietrzu w chłodne dni jest doskonałym stymulatorem dla pracy układu odpornościowego. Pamiętajmy tylko o odpowiednim ubiorze (najlepiej „na cebulkę”) i o tym, żeby się nie spocić zanadto. W przypadku spocenia się lepiej schronić się szybko w pomieszczeniu, dopóki nie ochłoniemy – szczególnie jeśli wieje zimny wiatr. Tak samo w sytuacji, gdy przemoczymy buty – niezbędny jest szybki powrót do domu i rozgrzanie stóp. Jeśli jednak pogoda jest mroźna, ale bezwietrzna i bezdeszczowa, wybierzmy się na spacer czy przebieżkę po lesie lub parku, zabierzmy dzieci na sanki lub łyżwy.

Nie przegrzewajmy też pomieszczeń i dbajmy o ich regularne wietrzenie. Jeśli potrafimy przemóc się i spać w chłodnej sypialni, to jest to bardzo zdrowe rozwiązanie. Oczywiście wtedy warto ciepło się okryć – no i jeśli czujemy dyskomfort, nie zmuszajmy się. Warto jednak wiedzieć, że w niższych temperaturach organizm lepiej się regeneruje podczas snu (i wolniej starzeje). Optymalna temperatura do snu waha się między 16 a 19 stopniami Celsjusza. Spróbujmy!

Natura i nauka

Lubisz piękne zapachy? Warto wiedzieć, że te pochodzenia naturalnego (czyli olejki eteryczne) doskonale wzmacniają odporność. Warto zatem zaopatrzyć się na zimę w kominek aromatyczny i zestaw olejków. Najlepszy wpływ na układ odpornościowy ma np. olejek z drzewa herbacianego, oraz imbirowy i cytrynowy. Dobrze sprawdzi się również bergamotka, cedr, oraz poczciwa jodła i sosna. Warto też mieć pod ręką olejek lawendowy, który ma naprawdę wszechstronne działanie i w dodatku ułatwia zasypianie. Możemy również używać olejków do kąpieli, pamiętajmy tylko, że należy je stosować w niewielkich ilościach, jako że mają silne działanie. Już kilka kropel na wannę wody sprawi, ze wieczorna kąpiel będzie nie tylko przyjemna, ale i prozdrowotna.

Siła natury to jedno, jednak pamiętajmy również o mocy nauki – nie lekceważmy szczepień. Kto jeszcze nie zaszczepił się czwartą dawką szczepionki przeciwko COVID-19, powinien to rozważyć. Wirus nadal jest groźny. Podobnie jest z wirusem grypy – choć najlepszy czas na zaszczepienie się to jesień, jednak niezależnie od czasu przyjęcia szczepionki na pewno będzie ona skuteczna. Szczepienia są szczególnie ważne dla osób starszych – ich organizmy są najbardziej narażone na ciężkie przebiegi infekcji. Seniorom zaleca się również szczepienie przeciwko pneumokokom.

The post Unikamy zimowych infekcji – skutecznie! appeared first on Blog Apteneo.

]]>
https://blog.apteneo.pl/unikamy-zimowych-infekcji-skutecznie/feed/ 0
Suchemu powietrzu mówimy NIE! https://blog.apteneo.pl/suchemu-powietrzu-mowimy-nie/ https://blog.apteneo.pl/suchemu-powietrzu-mowimy-nie/#respond Tue, 25 Oct 2022 09:58:00 +0000 https://blog.apteneo.pl/?p=821 Suchemu powietrzu mówimy NIE! W okresie jesienno-zimowym wielu z nas uskarża się na problemy z drogami oddechowymi – suchy kaszel, podrażnienie śluzówki jamy ustnej i nosa, drapanie w gardle… Większość z nich składamy na karb przeziębienia, przewiania, przemoczenia. Tymczasem może się okazać, że wróg czyha na nas… we własnych ciepłych domach. W sezonie grzewczym powietrze...

The post Suchemu powietrzu mówimy NIE! appeared first on Blog Apteneo.

]]>
Suchemu powietrzu mówimy NIE!

W okresie jesienno-zimowym wielu z nas uskarża się na problemy z drogami oddechowymi – suchy kaszel, podrażnienie śluzówki jamy ustnej i nosa, drapanie w gardle… Większość z nich składamy na karb przeziębienia, przewiania, przemoczenia. Tymczasem może się okazać, że wróg czyha na nas… we własnych ciepłych domach. W sezonie grzewczym powietrze w pomieszczeniach bywa bardzo suche i może mieć działanie drażniące.

W sezonie grzewczym – nawet gdy zaczynamy trochę oszczędzać na ogrzewaniu, co w tym roku w wielu domach ma i będzie miało miejsce – wilgotność powietrza w pomieszczeniach jest bardzo niska, niewskazana dla zdrowia. Może ona sięgać nawet zaledwie 20 proc., tymczasem prawidłowy jej poziom wynosi od 40 do 60 proc. Urządzenia grzewcze sprawiają, że wody (oczywiście w postaci gazowej) w naszym powietrzu jest znacznie mniej niż powinno. Tymczasem suche powietrze szkodzi nie tylko drogom oddechowym, choć ich infekcje są najbardziej uciążliwe i sprawiają, że jesteśmy też bardziej podatni na inwazję chorobotwórczych drobnoustrojów, bakterii i wirusów. Szkodzi ono również naszej skórze, która staje się podrażniona, szorstka, niemiła w dotyku, trudniejsza w pielęgnacji i bardziej podatna na powstawanie zmarszczek. Przesuszeniu ulegają również włosy – także robią się matowe, szorstkie, łamliwe, trudniejsze do rozczesywania. Osoby z wrażliwymi oczami mogą też zauważyć podrażnienie spojówek, pieczenie i swędzenie brzegów powiek, uczucie wysuszenia oczu, którym nie pomaga nawet nawilżanie specjalnymi kroplami.

Zasypiając w pomieszczeniu, gdzie powietrze jest suche, śpimy zdecydowanie gorzej – trudniej nam oddychać, a komfort i jakość snu są o wiele niższe. W o wiele gorszej sytuacji są też alergicy – cyrkulacja suchego i ciepłego powietrza w pomieszczeniu sprawia, że kurz i alergeny cyrkulują również.

Ożywcza wilgoć

Jak zatem nawilżać powietrze w pomieszczeniach? Kiedyś były specjalne nakładki na kaloryfery, do których nalewało się wody, która następnie parowała i miała zwiększać wilgotność w pomieszczeniu. Było to jednak rozwiązanie niedoskonałe – powierzchnia parowania w takich pojemnikach była po prostu za mała. Na kaloryferach suszono również pranie czy wieszano mokre ręczniki – dziś odradza się takie rozwiązanie, jako że powierzchnia kaloryfera nie powinna być niczym zasłonięta ani zakryta. Można oczywiście wstawiać do sypialni rozkładaną suszarkę z mokrym praniem, ale nie zawsze rozwiązanie takie odpowiada estetom. Niezłym (ale również niewystarczającym) pomysłem jest palenie kominków aromatycznych, do których nalewa się wodę i dopiero na nią daje parę kropel pachnących olejków. Na pewno zapewni nam to miłą atmosferę, poprawi odporność (naturalne eteryczne olejki mają działanie przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe) i odrobinę nawilży powietrze – jednak nie tak, żeby procent nawilżenia znacząco wzrósł.

Odrobinę mogą pomóc kwiaty doniczkowe, szczególnie te, które dodatkowo mają zdolność oczyszczania powietrza (np. skrzydłokwiat), muszą jednak na nie uważać alergicy, z uwagi na ryzyko unoszenia się w powietrzu pleśni (zimą jest to większe ryzyko, bo jednak rzadziej wietrzymy. Innym pomysłem, nienajgorszym, jest zainstalowanie w domu małej elektrycznej fontanny – jednak w sypialni dźwięk przelewającej się wody może przeszkadzać osobom, które mają problemy ze snem.

Poprawić atmosferę

Na rynku nie brakuje urządzeń, których zadaniem jest nawilżanie powietrza w naszych domach. Trzy główne typy nawilżaczy powietrza, z jakimi możemy spotkać się w rynkowej ofercie, to nawilżacze parowe, ultradźwiękowe oraz ewaporacyjne.  Z każdym z tych urządzeń obchodzimy się nieco inaczej, mają one swoje mocne i słabe punkty, musimy też pamiętać o ich bezpiecznym użytkowaniu oraz odpowiedniej konserwacji.

  1. Nawilżacze parowe

To właśnie urządzenie buchające ciepłą parą przychodzi nam na myśl, gdy usłyszymy hasło „nawilżacz powietrza”. Istotą jego działania jest doprowadzanie wody do wrzenia, dzięki czemu przechodzi ona do postaci gazowej. Jest to możliwe dzięki specjalnej grzałce. Nawilżacze parowe są na ogół dość niedrogie, jednak może być kosztowne w eksploatacji (spore zużycie prądu), odrobinę rekompensuje to jednak brak konieczności dokupywania dodatkowych akcesoriów. Regularnie użytkowane, nawilżacze parowe podnoszą temperaturę w pomieszczeniu, trzeba jednak uważać po pierwsze na ryzyko poparzenia (urządzenie musi być umieszczone w takim miejscu, aby było niedostępne dla dzieci i zwierząt domowych). Mają korzystny bilans higieniczny, jako że gorąca para zabija większość drobnoustrojów, ponadto (jeśli producent na to pozwoli) można stosować do nich olejki eteryczne. Z drugiej strony bardzo mocno nawilżają powietrze i ich stałe używanie może prowadzić to zbyt dużego podniesienia poziomu wilgotności i nieść za sobą ryzyko rozwoju grzybów i pleśni. Osobom wrażliwym na dźwięki może przeszkadzać też odgłos pracy urządzenia (bulgot wody).

  1. Nawilżacze ultradźwiękowe

Istota pracy tego urządzenia polega na działaniu ultradźwięków, które rozbijają cząsteczki wody. Ponieważ nie słyszymy ultradźwięków (ich częstotliwość może jednak przeszkadzać zwierzętom lub osobom nadwrażliwym), pracują one bardzo cicho. Zużywają zdecydowanie mniej prądu niż te parowe. Często posiadają dodatkowe udogodnienia, jak np. wskaźnik kontroli nawilżenia powietrza (higrostat) czy czujnik informujący o konieczności dolania wody. Nie są jednak idealne – jako że rozbijają cząsteczki wody w sposób mechaniczny, to w przypadku twardej wody mogą się zakamieniać i rozbijać też cząsteczki kamienia, które następnie wdychamy. Dlatego konieczne jest, aby uzupełniać je wyłącznie wodą destylowaną, także z uwagi na bakterie i grzyby, które również mogą trafiać do atmosfery – w żadnym wypadku nie może to być zwykła woda z kranu. To z kolei podnosi koszt użytkowania urządzenia. Dość łatwo się też zanieczyszczają, trzeba też regularnie wymieniać im wkład odwapniający. Stosowane jednak zgodnie z zaleceniami producenta, mają wielu zwolenników.

  1. Nawilżacze ewaporacyjne

Ten rodzaj nawilżacza wykorzystuje naturalny proces parowania wody, choć oczywiście nieco jej w tym pomaga, aby nawilżanie było efektywne. Urządzenie jest wyposażone specjalny wkład nawilżający, filtr oraz coś w rodzaju wiatraczka, zapewniającego przepływ powietrza przez wkład. To naturalna i zdrowa metoda nawilżania powietrza. Mata ewaporacyjna filtruje i zatrzymuje zanieczyszczenia (kurz, pyłki, alergeny). Wadą tego rodzaju nawilżacza jest dość wysoka cena zakupu i konieczność częstej wymiany filtrów, jest natomiast energooszczędny i pracuje cicho.  Gdy stopień nawilżenia powietrza staje się optymalny, ewaporacyjny nawilżacz spowalnia swoją pracę, co też ma znaczenie (nie dochodzi w ten sposób do przewilżenia powietrza).

The post Suchemu powietrzu mówimy NIE! appeared first on Blog Apteneo.

]]>
https://blog.apteneo.pl/suchemu-powietrzu-mowimy-nie/feed/ 0
Kobieta bez tajemnic https://blog.apteneo.pl/kobieta-bez-tajemnic/ https://blog.apteneo.pl/kobieta-bez-tajemnic/#respond Wed, 19 Oct 2022 07:40:37 +0000 https://blog.apteneo.pl/?p=817 Kobiecy organizm jest bardzo delikatny i skomplikowany, rządzi nim wiele tajemniczych procesów, mających m.in. związek z gospodarką hormonalną. Pamiętajmy, że nasze organizmy są całością – na zdrowie, dobre samopoczucie, a także dobry wygląd (który dla obu płci, ale chyba przede wszystkim dla kobiet, jest istotnym elementem dobrego samopoczucia), ma wpływ dobre funkcjonowanie wszystkich wewnętrznych narządów...

The post Kobieta bez tajemnic appeared first on Blog Apteneo.

]]>
Kobiecy organizm jest bardzo delikatny i skomplikowany, rządzi nim wiele tajemniczych procesów, mających m.in. związek z gospodarką hormonalną. Pamiętajmy, że nasze organizmy są całością – na zdrowie, dobre samopoczucie, a także dobry wygląd (który dla obu płci, ale chyba przede wszystkim dla kobiet, jest istotnym elementem dobrego samopoczucia), ma wpływ dobre funkcjonowanie wszystkich wewnętrznych narządów i układów. Dlatego tak ważne jest regularne kontrolowanie stanu zdrowia – oczywiście dla obu płci, ale dziś przyjrzymy się Paniom.

To, co ważne dla urody, czyli jędrna, dobrze odżywiona i nawilżona skóra, błyszczące włosy, zdrowe zęby, elastyczne ruchy i zgrabna sylwetka, bierze się nie tylko z pielęgnacji zewnętrznej, ale jest oznaką prawidłowego funkcjonowania organizmu.

W naszych organizmach wszystko jest powiązane – na stan skóry czy włosów wpływają zarówno niedobory ważnych składników, jak i brak równowagi hormonalnej, ten ostatni może być też przyczyną nadwagi lub otyłości. Odpowiednia dieta, ruch i zapobieganie nadwadze to zarówno profilaktyka zdrowotna dla serca oraz układu ruchu (utrzymywanie elastyczności mięśni i stawów, dobrostan kręgosłupa), jak i wsparcie dla dobrej sylwetki. Na naszą zdrową urodę ma wpływ również dobrostan psychiczny i umiejętność odpoczywania – inaczej nawet dbając o siebie maksymalnie „wielozadaniowo” będziemy sprawiały wrażenie wyczerpanych i osłabionych (a raczej nie wrażenie – po prostu będziemy wyczerpane i osłabione i będzie to po nas widać).

Kontrola zdrowia u lekarza i regularne wykonywanie badań to absolutna podstawa – prosta diagnostyka laboratoryjna pozwala wykryć w zalążku problemy z funkcjonowaniem ważnych narządów, takich jak wątroba, nerki, tarczyca, skontrolować gospodarkę hormonalną, zbadać stan równowagi elektrolitowej, określić ryzyko chorób układu krążenia i chorób metabolicznych (stan przedcukrzycowy, cukrzyca), a także ryzyko wystąpienia anemii. Regularne wizyty u ginekologa (wraz z wykonywaniem cytologii oraz USG przezpochwowego), kontrole stomatologiczne (w tym czyszczenie osadu, kontrola stanu dziąseł i oczywiście leczenie ubytków), a także badania piersi (samobadanie oraz badania obrazowe) i kontrola stanu skóry, a szczególnie znamion u dermatologa, to konieczny i bardzo ważny element kobiecej profilaktyki i zarazem dbałości o własną kobiecość.

Niepokojące objawy

Na co powinnyśmy zwrócić uwagę, gdy mimo dbania o zdrowy tryb życia coś nam się nie podoba w naszym wyglądzie lub ogólnym samopoczuciu? Niektóre objawy mogą – mniej lub bardziej wprost – sugerować konkretne schorzenia…

Układ krążenia

Mimo dbania o zdrowy tryb życia i odpowiednią dietę jesteś wiecznie zmęczona, osłabiona, zauważasz zadyszkę przy wysiłku, dokuczają Ci bóle w klatce piersiowej, masz wrażenie ociężałości całego ciała, szczególnie kończyn? Puchną Ci nogi i widzisz na nich nieestetyczne „pajączki” lub nawet mini-siniaki? Koniecznie zbadaj serce, zrób lipidogram i – oczywiście, regularnie kontroluj ciśnienie. Jeśli wartości są podwyższone, nie lekceważ tego. Objawami nadciśnienia mogą być częste bóle głowy, problemy ze wzrokiem, kołatanie serca, problemy z zasypianiem, nadpobudliwość. Nie leczone nadciśnienie może doprowadzić do dalszych problemów z funkcjonowaniem układu sercowo-naczyniowego, a nawet do udaru lub zawału. Jeśli lipidogram wykaże podniesione wartości cholesterolu i trójglicerydów oraz brak odpowiedniej równowagi między cholesterolem HDL i LDL, koniecznie udaj się do lekarza – szczególnie gdy dokuczają Ci wymienione wyżej objawy, sugerujące m.in. ryzyko miażdżycy. W przypadku takiego podejrzenia lekarz może zlecić Ci badanie dopplerowskie – to specjalne USG, które pozwala ocenić przepływ krwi w żyłach i tętnicach.

Tarczyca

To jeden z ważniejszych narządów w naszym ciele – jego funkcjonowanie wpływa nie tylko na zdrowie i dobre samopoczucie, ale również na wygląd. Przy nadczynności tarczycy bardziej się pocimy, skóra wygląda na tłustą, może pojawić się trądzik i zaczerwienienia. Zauważamy też łamliwość paznokci i wzmożone wypadanie włosów. Inne objawy nadczynności to nadmierne chudnięcie, kołatanie serca, osłabienie siły mięśni i ich skłonność do drżenia, a także biegunki. Niedoczynność często wiąże się z nadwagą, obrzękami, a skóra jest sucha, blada i zmęczona, ze skłonnością do łuszczenia się. Badaj regularnie poziom wskaźników tarczycowych – TSH, fT3 i fT4 wykonujesz nieodpłatnie, w ramach NFZ. Na NFZ możesz zrobić też USG tarczycy, jeśli masz skierowanie. Jeśli będzie taka potrzeba, lekarz może zlecić też inne, bardziej szczegółowe badania, za które należy już zapłacić, warto jednak ponieść ten wydatek w trosce o własne zdrowie.

Nerki, wątroba, trzustka

Problemy z nerkami mogą sugerować trudne do zniwelowania obrzęki, pamiętaj więc, że to nie tylko defekt kosmetyczny. Zbadaj ponadto nerki, jeśli masz wrażenie, że zmieniła się częstotliwość oddawania moczu, inny jest jego wygląd, ilość i zapach. W celu oceny czynności nerek wykonuje się m.in. badanie stężenia kreatyniny. Zmiana częstotliwości oddawania moczu (oddajesz go częściej niż zwykle) i towarzyszące temu silne pragnienie powinno Cię skłonić również do troski o trzustkę. Przede wszystkim sprawdź,czy nie masz stanu przedcukrzycowego, insulinooporności lub nawet już cukrzycy. Stan przedcukrzycowy i insulinooporność na ogół wiążą się z trudną do zwalczenia nadwagą, natomiast przy cukrzycy często gwałtownie chudniesz. Problemy z wątrobą objawiają się m. in zmianą koloru skóry (żółtawy odcień) i zwiększoną ilością widocznych na skórze „pajączków”. Zażółceniu mogą ulec także białka oczu. Może powiększyć się obwód brzucha. Objawy sugerujące problemy z wątrobą to również pobolewanie w nadbrzuszu z prawej strony, wzdęcia i odbijanie. Na NFZ możesz wykonać cały pakiet prób wątrobowych – wskaźników jest pięć i każdy pokazuje inny aspekt funkcjonowania narządu. Warto poprosić lekarza o zlecenie wszystkich prób.

Skład krwi

Już podstawowa morfologia może nam wskazać, czy wszystko z naszą krwią w porządku, jeśli jednak niepokoi cię np. bladość i wyraźna suchość skóry („papierowy” wygląd) i wzmożone wypadanie włosów, zbadaj się też pod kątem diagnostyki anemii – żelazo, witamina B12, ferrytyna i inne badania. Jeśli masz skurcze i drżenia mięśni, a także mrowienia w kończynach, skontroluj poziom elektrolitów, przede wszystkim potasu, sodu, wapnia i magnezu. Stężenie elektrolitów mówi nam wiele o stanie nawodnienia organizmu, ale ma też wpływ na układ krążenia, układ nerwowy oraz stan mięśni i kośćca (szczególnie wapń). Niedobory elektrolitów objawiają się także odwodnieniem skóry, czyli jej wyraźnym przesuszeniem i skłonnością do przedwczesnych zmarszczek.

The post Kobieta bez tajemnic appeared first on Blog Apteneo.

]]>
https://blog.apteneo.pl/kobieta-bez-tajemnic/feed/ 0
Epidemia samotności https://blog.apteneo.pl/epidemia-samotnosci-2/ https://blog.apteneo.pl/epidemia-samotnosci-2/#respond Wed, 12 Oct 2022 07:40:14 +0000 https://blog.apteneo.pl/?p=814 Od pewnego czasu coraz wyraźniej zwraca się uwagę na problemy tzw. chorób cywilizacyjnych. Należą do nich te schorzenia, które w czasach przed industrializacją i urbanizacją były znacznie mniej powszechne lub nie istniały w ogóle. Można tu wymienić otyłość, niektóre alergie czy choroby spowodowane przez zanieczyszczenie powietrza w miastach. Jednym z takich problemów, o którym dopiero...

The post Epidemia samotności appeared first on Blog Apteneo.

]]>
Od pewnego czasu coraz wyraźniej zwraca się uwagę na problemy tzw. chorób cywilizacyjnych. Należą do nich te schorzenia, które w czasach przed industrializacją i urbanizacją były znacznie mniej powszechne lub nie istniały w ogóle. Można tu wymienić otyłość, niektóre alergie czy choroby spowodowane przez zanieczyszczenie powietrza w miastach. Jednym z takich problemów, o którym dopiero niedawno się zaczęło mówić na szerszą skalę, jest epidemia samotności.

Jakkolwiek temat wydaje się dość trywialny, nie należy go lekceważyć. Eksperci wskazują, że chroniczna samotność ma podobny wpływ na zdrowie jak palenie 15 papierosów dziennie, a jednocześnie nie ma na niego jednej prostej recepty.

Być może w związku ze znoszeniem obostrzeń pandemicznych problem nieco zelżeje. Pandemia bardzo pogłębiła samotność, zwłaszcza u najbardziej narażonej na to grupy ludzi – osób starszych, dla których infekcja wirusem była najbardziej niebezpieczna, a które jednocześnie dużo gorzej poruszają się w internecie, co sprawia, że nie mogą podtrzymywać kontaktów w sieci.

Problem społeczny

Samotność to stan, w którym przez dłuższy okres, z przyczyn niezależnych od nas, nie jesteśmy w stanie utrzymać odpowiedniej ilości kontaktów społecznych. Oczywiście ta ilość jest indywidualną kwestią – każda osoba potrzebuje innej ilości interakcji społecznych do dobrego samopoczucia, a przekroczenie pewnego limitu również może powodować dyskomfort, a nawet poważniejsze konsekwencje, jak fobia społeczna czy nerwice. Nie zmienia to jednak faktu, że każdy potrzebuje jakiejś liczby kontaktów społecznych, bo tylko, gdy one są zapewnione, można realizować potrzeby położone wyżej w popularnej piramidzie Maslowa, takie jak potrzeba samorealizacji. Jeśli się przeciąga, może doprowadzić do zaburzeń depresyjnych, a w dłuższej perspektywie nawet prób samobójczych (rok 2020 był pierwszym w Polsce od dwudziestu lat w którym ponad 12 000 osób podjęło próbę samobójczą).

Samotność ma swoje źródła jednak nie tylko w pandemii, już przed nią stanowiła poważny problem społeczny. Powoduje ją również ściśle powiązany z kapitalistycznymi metodami produkcji model pracy – pracownicy są wyalienowani zarówno wobec swoich kolegów, jak i wobec owoców swojej pracy, co dodatkowo utrudnia poczucie spełnienia i potęguje poczucie samotności. Dodatkowo powszechny obecnie kult indywidualizmu osłabia więzi społeczne, choćby w społecznościach lokalnych, sąsiedzkich, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu były jedną z ważniejszych płaszczyzn realizacji potrzeb socjalizacyjnych. Nie sprzyjają temu dwa zasadnicze zjawiska – po pierwsze rozwiązania urbanizacyjne nowych osiedli, w których często brak miejsca na parki, place zabaw czy inne przestrzenie rekreacyjne i lokale usługowe, które sprzyjają pogłębianiu więzi społecznych. Po drugie, współczesna polityka mieszkaniowa jest dużo bardziej nastawiona na wynajem – powoduje to częste przeprowadzki, które też utrudniają „zapuszczenie korzeni” w jednym miejscu, a, co za tym idzie, wytworzenie dobrze działającej społeczności sąsiedzkiej.

Czy istnieje recepta?

Jak widać wyżej, samotność i jej epidemia mają bardzo złożone podłoże, w którym mieszają się czynniki kulturowe, ekonomiczne i polityczne. Nie ma zatem jednej recepty na zwalczenie jej, warto jednak przyjrzeć się różnym możliwościom, których kombinacja może przynajmniej ograniczyć problemy samotności i izolacji społecznej, a także ich wymienione wyżej poważne konsekwencje. Te sposoby można podzielić na dwie kategorie – indywidualne, które mogą pomóc zapobiegać samotności u nas i naszych bliskich, a także zbiorowe, które mogą pomóc zwalczać problem u jego źródeł.

Do rozwiązań indywidualnych należy przede wszystkim troska – zarówno o siebie, jak i bliskich. Jeśli podejrzewamy u siebie negatywny wpływ samotności, warto zrobić dwie rzeczy. Przede wszystkim zwrócić się do bliskich nam osób (o ile oczywiście takie posiadamy, często samotność może być spowodowana właśnie ich brakiem). Może to być rodzina, znajomi czy partner. Jeśli nie mamy tak bliskich osób, można spróbować ich poszukać chociażby w internecie – czy to na grupach zrzeszających osoby o podobnych zainteresowaniach, czy to w coraz popularniejszych aplikacjach randkowych. Oczywiście trzeba tu pamiętać o ograniczonym zaufaniu i liczyć się z tym, że nowo poznane osoby nie zapewnią od razu intymnych (zarówno w sferze fizycznej, jak i emocjonalnej) kontaktów, ale zawsze jest to jakiś pierwszy krok. Jeśli sprawa jest już poważna, warto pomyśleć o kontakcie z psychologiem, a jeśli on da takie zalecenie, również psychiatrą. Potencjalnej depresji nie warto ryzykować, tym bardziej, że w pewnym momencie możemy popaść w błędne koło, w którym epizody depresyjne i samotność się wzajemnie napędzają.

Jeśli natomiast widzimy u kogoś nam bliskiego symptomy samotności, recepta jest prosta i oczywista – powinniśmy dać takiej osobie więcej uwagi. Warto też, jeśli jest to w granicach komfortu tej osoby, wprowadzać ją na przykład w swoje grupy znajomych czy zabierać na wydarzenia kulturalne.

Pomagać globalnie

W kwestii bardziej ogólnego zwalczania samotności jest znacznie trudniej. Można promować rozwiązania polityczne, które mogą nieco ograniczyć alienację społeczną – zarówno głosząc odpowiednie postulaty, jak i poprzez pomyślenie o tym przy urnie wyborczej. Partie polityczne, które mają potencjał do ograniczenia alienacji społecznej podnoszą takie kwestie jak wykluczenie ekonomiczne, wykluczenie komunikacyjne, promowanie samorządności i spółdzielczości itp. Można też, o ile mamy takie możliwości, próbować zostać kimś, kogo teoretycy badający możliwości zmiany modelu społecznego nazywają local community leader. Taka osoba stara się organizować życie swojej społeczności, na przykład poprzez poprawianie jakości infrastruktury miejskiej, organizowanie życia społeczności (poprzez na przykład takie wydarzenia jak świetlice sąsiedzkie, wyprzedaże garażowe czy warsztaty) czy siatki pomocowej, która może się na przykład zajmować wspieraniem starszych czy niepełnosprawnych sąsiadów (którzy są szczególnie narażeni na samotność).

Na zakończenie warto powiedzieć, że choć pandemia oczywiście pogłębiła epidemię samotności, długofalowo może mieć w tej kwestii pozytywny wpływ – ten temat wreszcie zaczął być częściej podnoszony w debacie publicznej, co być może w dalszej perspektywie wpłynie na szerzej zakrojone działania mające na celu ograniczenie tej epidemii.

The post Epidemia samotności appeared first on Blog Apteneo.

]]>
https://blog.apteneo.pl/epidemia-samotnosci-2/feed/ 0
Tłuszcz. Przyjaciel czy wróg? https://blog.apteneo.pl/tluszcz-przyjaciel-czy-wrog/ https://blog.apteneo.pl/tluszcz-przyjaciel-czy-wrog/#respond Fri, 07 Oct 2022 07:36:27 +0000 https://blog.apteneo.pl/?p=811 Tłuszcze to, obok białek i węglowodanów, jeden z trzech najważniejszych składników diety. Są niezbędne do poprawnego funkcjonowania organizmu, ale nie wszystkie mają korzystny wpływ na zdrowie. Aby dieta była dobrze zbilansowana, oprócz kontrolowania ilości spożywanych tłuszczów, należy zwracać uwagę na ich jakość. Na pewno jednak nie powinno się z nich rezygnować. Mimo że w potocznym...

The post Tłuszcz. Przyjaciel czy wróg? appeared first on Blog Apteneo.

]]>
Tłuszcze to, obok białek i węglowodanów, jeden z trzech najważniejszych składników diety. Są niezbędne do poprawnego funkcjonowania organizmu, ale nie wszystkie mają korzystny wpływ na zdrowie. Aby dieta była dobrze zbilansowana, oprócz kontrolowania ilości spożywanych tłuszczów, należy zwracać uwagę na ich jakość. Na pewno jednak nie powinno się z nich rezygnować.

Mimo że w potocznym rozumieniu są owiane złą sławą – kojarzą się z tyciem, którego większość z nas stara się uniknąć, dla organizmu tłuszcze pełnią ważną funkcję, dostarczając nam związków niezbędnych do zdrowego funkcjonowania.

Roślinne i zwierzęce

Tłuszcze mogą być pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego. Roślinne pozyskuje się najczęściej z nasion rzepaku, soi, słonecznika lub siemienia lnianego, do ich produkcji używa się również miąższu z awokado, palmy oleistej czy rokitnika. Dość popularne jest też pozyskiwanie tłuszczów z orzechów, głównie włoskich, kokosowych i laskowych. Tłuszcze pochodzenia roślinnego najczęściej występują w formie płynnej, co wynika z ich budowy chemicznej. Składają się głównie z nienasyconych kwasów tłuszczowych, o których mowa będzie jeszcze później. Odpowiadają za utrzymanie cholesterolu oraz triglicerydów na odpowiednim poziomie, dostarczają do organizmu witaminę E oraz substancje przeciwutleniające, czyli polifenole.

W przeciwieństwie do tłuszczów roślinnych, tłuszcze zwierzęce, takie jak masło czy smalec, w temperaturze pokojowej na ogół przybierają formę stałą – dzieje się tak z uwagi na wysoką zawartość w nich nasyconych kwasów tłuszczowych. Wyjątek stanowią tłuszcze pozyskiwane z ryb – one , podobnie jak tłuszcze roślinne, pozostają w formie oleistego płynu ze względu na dominującą ilość kwasów tłuszczowych wielonienasyconych.

Oprócz naturalnych tłuszczów pochodzących od roślin i zwierząt, używa się również tłuszczów modyfikowanych oraz sztucznych. Powstają one w wyniku utwardzenia olejów roślinnych poprzez wzbogacenie ich w cząsteczki wodoru i poddanie działaniu bardzo wysokiej temperatury. Są to zdecydowanie najmniej zdrowe z trzech rodzajów tłuszczu i tych możemy – a nawet powinniśmy, zdecydowanie unikać w naszej diecie, jeśli zależy nam na zdrowiu i dobrej sylwetce.

Tajemnicze wiązania

Czym właściwie są tłuszcze nasycone i nienasycone? Żeby to zrozumieć, przyda się powtórka z lekcji chemii. Kwasy tłuszczowe nienasycone to takie, które w swojej strukturze zawierają co najmniej jedno wiązanie podwójne. Dzielą się one dodatkowo na kwasy jedno- i wielonienasycone. Kwasy tłuszczowe jednonienasycone posiadają jedno wiązanie podwójne. Są to kwasy omega-9, czyli między innymi kwas oleinowy czy erukowy. Jest obecny w takich produktach jak olej rzepakowy, oliwa z oliwek czy awokado. W kwasach tłuszczowych wielonienasyconych występują co najmniej dwa wiązania podwójne. Dzieje się tak na przykład w przypadku kwasów omega-3 i omega-6. Organizm człowieka nie jest w stanie samodzielnie wytworzyć tego rodzaju kwasów, a są one niezwykle potrzebne do prawidłowego funkcjonowania. Szczególnie kwas omega-3 ma korzystny wpływ na gospodarkę hormonalną, działanie mózgu, pracę serca, ma działanie przeciwzapalne oraz wiele innych zalet. Omega-6 również działa przeciwzapalnie, a poza tym wspiera odporność i pracę układu nerwowego. Kwasów omega-3 powinno się spożywać więcej niż omega 6, a prawidłowa proporcja między nimi wynosi od 1:2 do 1:5. Zakłócenie tych proporcji może niekorzystnie odbić się na naszym zdrowiu.

Kwasy nasycone, czyli te, które wiązań podwójnych nie zawierają, również są potrzebne, aby organizm poprawnie funkcjonował. Wynika to z zawartości cholesterolu. Chociaż owiany złą sławą, jest nam potrzebny do utrzymania zdrowia, ponieważ występuje on we wszystkich komórkach naszego organizmu, w największej ilości w tkance nerwowej i wątrobie. Jest taki istotny ponieważ, przede wszystkim jest składnikiem hormonów płciowych, takich jak estrogen i progesteron oraz antystresowych, w tym kortyzolu. Oprócz tego jest prekursorem witaminy D, jest niezbędny do prawidłowego trawienia, usprawnia procesy myślowe i poprawia pamięć. Jednak nie każdy cholesterol jest dla nas dobry. Oprócz korzystnej dla nas frakcji cholesterolu HDL (lipoprotein wysokiej gęstości) istnieje również – nazywany „niezdrowym” cholesterol LDL (lipoproteiny niskiej gęstości) – choć ma on również pewne znaczenie dla organizmu. Niezbędna jest jednak odpowiednia równowaga między poziomem jednego i drugiego rodzaju cholesterolu.

Tłuszczów nasyconych nie należy spożywać w nadmiernych ilościach, ponieważ wtedy wzrasta poziom cholesterolu LDL. Powoduje to odkładanie się złogów na ściankach tętnic, co może prowadzić do zakrzepów i rozwoju miażdżycy. Spożywanie tłuszczów nasyconych nie jest jednak tak niezbędne, jak tłuszczów nienasyconych, ponieważ nasz organizm jest w stanie wytworzyć je sam.

Co i jak jeść?

Aby świadomie dostarczać dobre tłuszcze do organizmu, warto znać produkty, które zawierają ich najwięcej. Są to między innymi:

  • Ryby – szczególnie tłuste ryby morskie, takie jak makrela, tuńczyk, śledź czy łosoś. Najlepiej przyrządzić je w piekarniku lub na grillu;
  • Pestki i nasiona – między innymi dynia, słonecznik, sezam czy mało doceniane, a bardzo zdrowe siemię lniane;
  • Orzechy i migdały – podobnie jak pestki zawierają dużo tłuszczu. Jest dostępny naprawdę duży wybór orzechów i na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Oprócz dobrego tłuszczu zawierają również witaminę E, kwas foliowy i błonnik pokarmowy;
  • Oleje roślinne, zwłaszcza te tłoczone na zimno, w tym oliwa z oliwek.

Pamiętajmy ponadto, że tłuszcze są niezbędne do przyswajania niektórych witamin – należą do nich tzw. witaminy rozpuszczalne w tłuszczach, czyli witamina A, E, D i K. Aby organizm mógł z nich w pełni skorzystać, zawierający je posiłek musi mieć dodatek tłuszczu – dotyczy to głównie warzyw i owoców, będących np. źródłem prowitaminy A – takich jak marchewka, czerwona papryka, pomidory. Dlatego przygotowując surówkę z marchwi czy sałatkę z pomidorów skropmy ją olejem, a pijąc sok z tych warzyw dodajmy do szklanki odrobinę oliwy lub zagryźmy napój kawałkiem chleba z masłem. Podobnie z zielonymi warzywami, które są źródłem witaminy K, takimi jak brokuły, jarmuż, brukselka, szparagi. Wiele produktów bogatych w witaminy rozpuszczalne w tłuszczach oczywiście zawiera w swoim składzie tłuszcz – np. ryby czy przetwory mleczne dostarczające zarówno witaminy D, jak i E czy też masło zawierające witaminę A i E. Dlatego pamiętajmy, że kluczem do zdrowia jest dieta zbilansowana i urozmaicona, nie wykluczająca żadnych produktów, choć oczywiście te bardziej kaloryczne czy mające w nadmiarze niekorzystny wpływ na zdrowie powinny być jedzone z umiarem.

The post Tłuszcz. Przyjaciel czy wróg? appeared first on Blog Apteneo.

]]>
https://blog.apteneo.pl/tluszcz-przyjaciel-czy-wrog/feed/ 0
Zespół post-kowidowy https://blog.apteneo.pl/zespol-post-kowidowy/ https://blog.apteneo.pl/zespol-post-kowidowy/#respond Mon, 09 May 2022 11:00:14 +0000 https://blog.apteneo.pl/?p=754 COVID-19 to ciężka choroba, po przechorowaniu której musimy się często liczyć z długotrwałymi efektami dla naszego zdrowia. Określa się je mianem zespołu post-kowidowego. Czasami mówimy o tzw. Long-COVID, czyli z ang. „długotrwałym COVID-19. A więc okazuje się, że niekiedy to nie sama ostra infekcja, ale powrót do poprzedniej pełnej formy może być największym wyzwaniem. Dolegliwości...

The post Zespół post-kowidowy appeared first on Blog Apteneo.

]]>
COVID-19 to ciężka choroba, po przechorowaniu której musimy się często liczyć z długotrwałymi efektami dla naszego zdrowia. Określa się je mianem zespołu post-kowidowego. Czasami mówimy o tzw. Long-COVID, czyli z ang. „długotrwałym COVID-19. A więc okazuje się, że niekiedy to nie sama ostra infekcja, ale powrót do poprzedniej pełnej formy może być największym wyzwaniem.

Dolegliwości związane z przechodzeniem COVID-19 głównie w fazie ostrej dotyczą układu oddechowego i płuc, jednak mogą dotyczyć także i innych narządów, ponieważ receptor wirusa SARS-CoV-2 obecny jest w wielu rodzajach komórek organizmu. Objawy Long-COVID mogą utrzymywać się od miesiąca, nawet do roku po ostrej infekcji.

Co powoduje zespół post-kowidowy?

W przypadku COVID-19 nie wiadomo dokładnie, dlaczego po infekcji objawy choroby utrzymują się, pomimo że klinicznie osoba jest zdrowa, a testy pokazują brak obecności wirusa. Uważa się, że przyczyną może być przetrwały stan zapalny. Wirus może też stymulować układ immunologiczny człowieka, prowadząc do jego nadmiernego pobudzenia i chorób na tym tle. Istotna jest rola prawidłowego mikrobiomu jelitowego, ściśle powiązanego z odpornością człowieka, w skład którego wchodzą bakterie i inne drobnoustroje zasiedlające przewód pokarmowy. Nieprawidłowy skład i wielkość flory bakteryjnej zostały powiązane z większym ryzykiem rozwoju utrzymujących się powikłań po COVID-19. U osób chorujących na COVID-19 występuje podniesiona krzepliwość krwi, dlatego w małych naczyniach może dochodzić do zatorów, pojawiają się mikroudary, a ich konsekwencją jest uszkodzeń naczyń w mózgu oraz innych narządach wewnętrznych.

Zastanówmy się, jak możemy radzić sobie z najczęstszymi objawami zespołu po-kowidowego?

Utrata smaku i węchu – bardzo częste i bogdaj najbardziej charakterystyczne dla COVID-19 zaburzenie neurologiczne. Może minąć samoistnie po kilku dniach lub tygodniach, ale może ciągnąć się nawet miesiącami. Znany jest tzw. zespół Guillaina-Barrégo, czyli choroba polegająca na niszczeniu osłonek włókien nerwowych poprzez nadprodukcję przeciwciał, pojawiających się w wyniku infekcji wirusem, szczególnie dróg oddechowych i przewodu pokarmowego. Przywrócenie zmysłów możemy wydajnie przyspieszyć, przyjmując podwyższone dawki witamin z grupy B. Zwłaszcza istotna jest rola witamin B1, B2, B12 i kwasu foliowego.

Oprócz suplementacji możemy także pomóc sobie poprzez odpowiednie zabiegi lub zachowania rehabilitacyjne. Warto wykonywać ćwiczenia aerobowe, przynajmniej 30 minut dziennie, pięć dni w tygodniu. Bardzo dobra jest dieta śródziemnomorska – udowodniono, że stosowanie w diecie oliwy z oliwek, owoców i warzyw, orzechów i fasoli oraz produktów pełnoziarnistych poprawia myślenie,  pamięć i zdrowie mózgu. Z kolei należy unikać alkoholu i substancji psychoaktywnych, które mogą niekorzystnie wpływać na centralny układ nerwowy.

Ważna jest też higiena snu – sen to czas, w którym mózg i ciało mogą usuwać toksyny i pracować nad rekonwalescencją.

Przewlekłe zmęczenie i osłabienie – brak sił do zwykłej codziennej aktywności fizycznej, słabsza kondycja. Do tego dochodzą często zaburzenia pracy serca – może pojawić się nadciśnienie, nierówne bicie serca (“kołatanie”). Rzadkim, ale bardzo niebezpiecznym powikłaniem może być zapalenie mięśnia sercowego, podobnie, jak przy grypie. Dla komórek serca, jak i wielu innych, konieczne jest „źródło zasilania”, jakim jest cząsteczka ATP (adenozynotrifosforan). W wyniku badań okazuje się, że do produkcji  ATP potrzebny jest pewien składnik: koenzym Q10. W organizmie człowieka to właśnie w sercu występuje najwyższe stężenie koenzymu Q10, a już w latach 70-tych wykazano, że u pacjentów z chorobami serca stężenie koenzymu Q10 jest niskie. Dlatego przyjmowanie dobrej jakości preparatów uzupełniających koenzym Q10 pomaga odzyskać siły i poprawić kondycję serca. W diecie ten składnik występuje w zwiększonych ilościach w wątróbce i sercach, a także w wołowinie i wieprzowinie, można go też znaleźć w mięsie z kurczaka i tłustych rybach, takich jak tuńczyk, śledź czy pstrąg. Dobrym źródłem tej substancji są również  olej rzepakowy, sojowy, kukurydziany i oliwa z oliwek.

Trudności z oddychaniem – przewlekły kaszel i duszności. Trzeba pamiętać, że uciskający ból w klatce piersiowej, nasilona duszność, oddech w spoczynku poniżej 22 oddechów na minutę – to sygnały, które powinny być dla nas szczególnie alarmujące i skłonić do wizyty u lekarza. Dobrze jest zaopatrzyć się w pulsoksymetr i oceniać regularnie saturację (wysycenie krwi tlenem) – utrzymujący się wynik poniżej 92% jest zwykle bardzo niepokojący. Pomocne są inhalacje z solanki jodowo- bromowej. Niekiedy także tzw. „parówki” z olejkami eterycznymi lub preparatem „Amol” (kilka kropel olejku na gorącą wodę w misce i wdychanie oparów znad miski przez 10-15 minut). Pamiętamy, że nie stosujemy nebulizacji z olejkami eterycznymi za pomocą inhalatorów mechanicznych, bo może dojść do poparzenia oskrzeli. Zwykle stosujemy też objawowe środki na kaszel – w ciągu dnia można zastosować syropy wykrztuśne, np. Mucosolvan, a na noc środki przeciwkaszlowe, np. Unituss Junior. Niekiedy poprawa występuje po przyjmowaniu leków przeciwhistaminowych, jak np. Allertec, Aleric Deslo.

„Mgła mózgowa”, zaburzenia układu nerwowego – kłopoty z pamięcią, koncentracją, doborem odpowiednich słów pojawiają się u ok. 30% pacjentów po przebytym Covid-19. Obserwowano zaburzenia zdolności oceny umiejscowienia przestrzennego przedmiotów i problemy z orientacją przestrzenną, jak np. problemy z prawidłowym zaparkowaniem samochodu, czy „wycelowaniem” przy dystrybutorze na stacji benzynowej. Wskutek prawdopodobnych zmian w obrębie części mózgu, zwaną hipokampem, dochodzi do zaburzeń pamięci i funkcji poznawczych.

Aby szybciej przywrócić utracone zdolności naszego mózgu, należy pamiętać o regularnej „rehabilitacji” umysłowej. Zaleca się wykonywanie ćwiczeń aerobowych, najlepiej przez 30 minut dziennie, przynajmniej trzy dni w tygodniu. Poprawi to krążenie mózgowe i dotlenienie komórek mózgowych, a co za tym idzie ich odżywienie i lepsze funkcjonowanie. Lepiej unikać alkoholu lub ewentualnie innych substancji działających depresyjnie na ośrodkowy układ nerwowy. Da to naszemu mózgowi lepszą szansę na szybsze dojście do formy. Ważny jest zdrowy sen, który powoduje, że zarówno nasz mózg jak i ciało mogą wypoczywać, regenerować się, usuwać toksyny i zdrowieć. Korzystna jest dieta śródziemnomorska, obejmująca oliwę z oliwek, owoce i warzywa, orzechy i fasolę, produkty pełnoziarniste oraz ryby i owoce morza. Z suplementów warto wspomnieć kwasy Omega-3, preparaty zawierające wyciągi z miłorzębu japońskiego, bakopy, witaminy z grupy B oraz koenzym Q10.

Wypadanie włosów – tzw. łysienie telogenowe może być wywołane stresem i ogólnym obciążeniem organizmu chorobą. Skraca się faza wzrostu włosów, a mieszki włosowe przedwcześnie przechodzą do fazy spoczynku. Zazwyczaj utracone włosy odrastają samoistnie po powrocie organizmu do stanu równowagi. Stan włosów i skóry głowy można wydatnie poprawić wzbogacając swoją dietę w niezbędne składniki pokarmowe, jak aminokwasy, witaminy i minerały. Takim bardzo ważnym składnikiem mineralnym jest siarka, pod postacią MSM (metylo sulfonylometanu). Wzmacnia ona komórki tworzące włosy, skórę, paznokcie i stawy. W połączeniu z glukozaminą i chondroityną nadaje im elastyczność i wspomaga funkcjonowanie. MSM uczestniczy ponadto w syntezie kolagenu i keratyny – składników niezbędnych do budowy jędrnej skóry, grubych włosów i mocnych paznokci. MSM możemy znaleźć w wielu pokarmach, choćby w: mleku, jajkach, cebuli, czosnku, szparagach, brokułach i owocach morza. Związek ten dobrze wchłania się w organizmie, zwłaszcza przy pomocy witaminy C i biotyny, które potęgują jego efekty. Na poprawę kondycji włosów dobrze wpływa też ziołowa płukanka, złożona w równych częściach z korzenia łopianu, liścia pokrzywy, nasienia kozieradki oraz ziela skrzypu. Pięć łyżek mieszanki zalewamy 1 litrem wrzącej wody, zaparzamy 30 minut i po ostudzeniu płuczemy umyte włosy. Taki zabieg robimy co drugi dzień.

Jak długo trwa zespół pokowidowy?

Większość osób po ciężkim przebiegu COVID-19 odzyskuje umiarkowaną lub dobrą sprawność fizyczną w ciągu pierwszych 2. miesięcy. W przypadku “przedłużającego się” COVID-19 nasilenie, rodzaj i czas utrzymywania się objawów zależą od wielu, nie do końca dobrze poznanych czynników. Mogą utrzymywać się od kilku tygodni do kilku miesięcy, ale niekiedy nawet dłużej z różnym natężeniem, które może być zmienne w czasie. Zauważono, że rolę odgrywa wiek, ogólny stan zdrowia i obecność chorób przewlekłych.

Czy u dzieci może wystąpić choroba pokowidowa?

Warto wspomnieć, że u dzieci występuje dość specyficzny zespół objawów post-kowidowych. Dzieci zazwyczaj chorują bezobjawowo albo skąpoobjawowo, jednak istotne zagrożenie może nadejść po 2-4 tygodniach od ostrej infekcji. Dziecięca odmiana zespołu post-kowidowego to tzw. PIMS (Paediatric Inflammatory Multisystem Syndrome). Objawy to utrzymująca się wysoka gorączka, którą trudno zwalczyć lekami przeciwbólowymi. Mogą dołączyć także dolegliwości pokarmowe – bóle brzucha, biegunka lub wymioty oraz wysypka na skórze czy problemy z oddychaniem. Dzieci, u których pojawi się podejrzenie takiego zespołu, często muszą być leczone w szpitalu.

Autor: Michał Cichocki

The post Zespół post-kowidowy appeared first on Blog Apteneo.

]]>
https://blog.apteneo.pl/zespol-post-kowidowy/feed/ 0