INSPIRACJE

Warto pomagać każdego dnia

Czas czytania: 5 minut

„Ma pani papierosa?” „Nie palę”. Odwracam się i widzę zniszczonego życiem, cienko ubranego mężczyznę w nieokreślonym wieku. Wyciągam dwuzłotówkę… po chwili sięgam po drugą. Kawałek dalej, na przystanku stoi inny pan, ewidentnie bezdomny, z dwiema torbami mieszczącymi dobytek. Mój rozmówca też go zauważa. „Masz kolego gdzie spać?” zagaja rozmowę. Po chwili ściszonym głosem podaje mu adres okolicznego schroniska dla mężczyzn i zapewnia, że ono działa.

Najbiedniejszym zimą zawsze jest najtrudniej. Jednak tegoroczna jest chyba dla nich najstraszniejsza. Epidemia sprawiła, że większość miejsc, gdzie mogli uzyskać pomoc, musiała zmienić sposób działania i pomagania. Zamknięte są jadłodajnie, gdzie mogli dostać talerz ciepłej zupy, gorącą herbatę, posiedzieć chwilę pod dachem. Podobnie z rozdawaniem ciepłych posiłków na ulicy – ze względów epidemiologicznych wiele takich inicjatyw obecnie nie funkcjonuje.

Wolontariusze i społecznicy oczywiście robią, co mogą – rozdają i rozwożą ciepłą odzież, paczki z suchym prowiantem, środki higieny osobistej. W wielu miejscach działają mobilne punkty pomocy, postawieni w stan gotowości są pracownicy ośrodków pomocy społecznej, organizacji pozarządowych i charytatywnych. Mimo to można śmiało powiedzieć, że ofiarami tej epidemii będą nie tylko ci, którzy zachorowali…

Podziel się tym, co masz

Niemal każdy widuje osoby w kryzysie bezdomności, dźwigające swój dobytek na plecach, niepewne jutra. Im chłodniej na dworze, tym trudniejsza jest ich sytuacja. Dziś mają jeszcze mniej miejsc, gdzie mogą się ogrzać i zjeść coś ciepłego. Nawet papierowy kubek ciepłej kawy lub herbaty, który nas niewiele kosztuje, przyniesie im odrobinę ulgi. Niestety pomoc instytucjonalna nie zawsze ich obejmuje. Częściej są pod opieką organizacji społecznych czy charytatywnych – a im też jest dziś coraz ciężej, często mają puste magazyny i konta. To jeszcze jeden aspekt pandemii – ludzie biednieją, mniej jest pomagających, przekazujących produkty żywnościowe, odzież czy datki. Tymczasem dla osoby koczującej np. w domkach na działkach, pustostanach lub kanałach każda paczka żywnościowa, buty, ciepła kurtka, śpiwór czy koc to warunek przeżycia zimy.

Jak można pomóc? Niekoniecznie musimy od razu sami wychodzić na ulicę i szukać potrzebujących. Możemy np. przejść się do okolicznego oddziału MOPS-u, Caritasu czy innej organizacji i zapytać, na co jest największe zapotrzebowanie, czy potrzebna jest pomoc produktowa czy pieniężna. Zawsze możemy przekazać dary – trwałą żywność, wodę w butelkach, ciepłą odzież, bieliznę, obuwie, środki czystości i inne artykuły higieniczne, a także koce czy śpiwory. Jeśli mamy zaprzyjaźnioną restaurację, możemy zapytać, czy funkcjonuje u nich opcja zawieszonego posiłku. Jeśli tak, kupmy jeden zestaw więcej – gdy zgłosi się osoba potrzebująca, restauracja wyda jej opłacony już posiłek.

Sprawdźmy też, jak działa nasz samorząd – bardzo często przy urzędach gminnych czy dzielnicowych funkcjonują punkty, w których można zostawić dary. Wartą promowania inicjatywą są jadłodzielnie. Ich ideą jest niemarnowanie jedzenia – każdy może przyjść i zostawić to, co ma w nadmiarze. Zanim odwiedzimy jadłodzielnię, sprawdźmy na jakich zasadach funkcjonuje – czy można zostawiać tam tylko żywność fabrycznie zapakowaną, czy też np. nadmiar ugotowanej zupy lub innej potrawy. Na ogół to ostatnie raczej się odradza ze względów sanitarnych, jednak niektóre punkty przyjmują także taką żywność. Na podobnej zasadzie, jak jadłodzielnie, działają punkty z odzieżą. Zasada jest taka, że z oferty tych obiektów może skorzystać każdy – nie tylko osoba biedna czy bezdomna. Oczywiste jednak jest, że to właśnie dla nich takie inicjatywy są najważniejsze.

Pomoc sąsiedzka

Jedną z jaśniejszych stron pandemii jest to, że uruchomiła ogromne pokłady ludzkiej życzliwości. W ostatnich latach wielu z nas wyznawało raczej zasadę „mój dom moją twierdzą”, zanikały sąsiedzkie relacje, nawet w niewielkich osiedlach. Tymczasem obecnie zaczynamy dostrzegać sąsiadów, szczególnie tych starszych. Pandemia mocno uderzyła w osoby starsze, będące najbardziej narażoną grupą. Wiele z nich boi się wychodzić, nawet podczas specjalnych „godzin dla seniorów”. Wśród obostrzeń ogłaszanych wraz z drugą falą pandemii znalazły się np. zalecenia dla seniorów, aby jak najmniej wychodzili z domów – wiele osób odebrało to opacznie i uznało, że w ogóle nie wolno im wychodzić. Są wreszcie seniorzy, którzy zachorowali, a są samotni. Wszyscy oni potrzebują pomocy, choćby związanej z codziennymi zakupami.

W mediach społecznościowych prowadzone są lokalne akcje pod wspólnym szyldem „Senior w koronie”. Obejmują one nie tylko osoby, które potrzebują pomocy przy codziennych zakupach, ale tak naprawdę wszystkich potrzebujących seniorów, których dostrzeżemy. Niektórzy z nich są podopiecznymi ośrodków pomocy społecznej, inni po prostu biedują w ciszy, starają się przeżyć sprzedając coś na ulicy albo znajdują się już w takiej sytuacji, że mogą tylko prosić o pomoc – na ulicy, w sklepie, pod apteką. Wielu z nich korzystało z pomocy punktów, które wydawały darmowe ciepłe posiłki, a obecnie są zamknięte.

W ramach inicjatywy „Senior w koronie” prowadzone są formalne zrzutki pieniężne, zbierane dary, angażowane osoby do pomocy. Internauci dzielą się refleksjami o zauważonych seniorach w potrzebie, starają się do nich dotrzeć, pozyskać ich zaufanie. Pomoc obejmuje różne formy – od zakupów i codziennego dowożenia ciepłych posiłków, po organizowanie niezbędnych artykułów użytku domowego, odzieży, pościeli, sprzętu AGD, a także prac remontowych typu ocieplenie mieszkania – gdy osoba starsza mieszka w trudnych lub niebezpiecznych dla zdrowia warunkach. Zdarza się, że trzeba wezwać lekarza lub pielęgniarkę, czasem po prostu pomóc w codziennych czynnościach.

Zwierzę też człowiek

W bardzo trudnej sytuacji są też organizacje pomagające bezdomnym zwierzętom – wyłapujące je, leczące, sterylizujące, wyszukujące domy tymczasowe lub stałe. Wiele z nich utrzymuje się z darowizn, zrzutek, aukcji charytatywnych. W dobie koronawirusa ludzie skupili się przede wszystkim na sobie – zresztą, wiele osób nie miało wyjścia, jako że znalazło się w rozpaczliwej sytuacji finansowej. Organizacje pomagające zwierzętom to często niewielkie inicjatywy, oparte na wolontariacie, liczące niewiele osób. Błagają o pomoc , potrzebują praktycznie wszystkiego – karmy, żwirku, leków, a przede wszystkim środków finansowych na utrzymanie zwierząt, opłacenie faktur u weterynarzy etc.

Skala potrzeb jest ogromna i trudno powiedzieć, która z nich jest najważniejsza. Każda osoba chętna do pomocy jest na wagę złota. Pomagać warto – po pierwsze, dobro do nas wraca. Po drugie, pomagając innym robimy też coś dla siebie – zwyczajnie czujemy się wtedy lepiej. Jakoś bardziej po ludzku. A to ogromnie ważne.

Subscribe
Powiadom o 
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Może Cię zainteresować:

Ostatnio komentowane

Recent Comments

Popularne wpisy

Newsletter





Menu